Ni pies, ni wydra
A łosoś z marchewki. Od dłuższego czasu nie miałam szczęścia do wędzonego łososia. Paczkowany smakował jakby trafił tam za karę, w pobliskim rybnym straszyły mnie brunatno-rude łososiowe warkocze, uciśnione, różowe kotlety i tłuste rybie brzuchy. Na mieście mówiono, że łosoś już dawno wyprzedził kurczaka w stopniu naszpikowania antybiotykami, a cena jak wzrosła, tak już nie… Czytaj dalej Ni pies, ni wydra