Wtem – czerwiec. A jeśli czerwiec, to nagle jest wszystko to, co każdy przecież lubi, ale nie zawsze da radę zjeść to wszystko na raz. Jeśli w lodówce leżą samotnie nadwiędłe już z lekka łodygi rabarbaru, a truskawkami w miseczce zaczynają za bardzo interesować się muszki owocówki, to znaczy, że pora na dżem. Taki szybki do zrobienia i zjedzenia kilka dni później na śniadanie, np. z naleśnikami ryżowymi.

Składniki:
- 2 nieduże łodygi rabarbaru
- 10 truskawek
- cukier/ syrop klonowy
- pół łyżeczki agar-agar (ewentualnie: pektyny w proszku)
Owoce myjemy, odrywamy szypułki z truskawek, odkrawamy końcówki z łodyg rabarbaru. Owoce z grubsza kroimy – rabarbar na półcentymetrowe kawałki, a truskawki w zależności od wielkości albo na pół, albo na ćwiartki. Pokrojone owoce wrzucamy do rondelka o grubym dnie i delikatnie podsmażamy. Dolewamy dwie łyżki stołowe wody i w zależności czym słodzimy – dodajemy cukier, albo syrop klonowy. Symbolicznie, bo truskawki o tej porze są już odpowiednio słodkie, a za dużo cukru przytłumi orzeźwiający posmak rabarbaru.
Nie gotujemy za długo, żeby owoce za bardzo się nie rozpadły. Dodajemy pół łyżeczki agaru, mieszamy i od razu przedkładamy do wyparzonego wcześniej słoika. Zakręcamy i odstawiamy do ostygnięcia.