Przełom lipca i sierpnia. Najbardziej nasycona zieleń w skali zieloności, duchota, trawa pastelowa od słońca, które wciąż zachodzi późno, ale te zachody połyskują w kolorze, który zwiastuje to, co nieuniknione…
Zanim TO jednak nastanie, idźcie na bazarek by cieszyć się obfitością warzyw i owoców. Złapcie dorodny pęk botwiny ze słodkimi buraczkami, dorzućcie kilka ziemniaków młodzieniaszków, bujny bukiet koperku i zróbcie sobie zupę.
Składniki:
- 1 litr bulionu warzywnego (może być ewentualnie eko kostka bulionowa najlepiej bez dodatku soli)
- 1 pęczek botwinki
- 4 młode ziemniaki
- sok z połowy cytryny (albo 2 łyżeczki octu jabłkowego bio)
- pieprz i sól do smaku
- pół pęczka koperku
- ząbek czosnku
- kilka łyżek jogurtu naturalnego (mój ulubiony to kremowy ze Strzałkowa)
- łyżka oleju (np. z pestek winogron)
Botwinkę dokładnie myjemy. Buraki i ziemniaki obieramy i kroimy w drobną kostkę.
W dużym garnku podgrzewamy olej i przesmażamy pokrojone ziemniaki. Po kilku minutach smażenia dorzucamy rozgnieciony ząbek czosnku i buraki. Całość smażymy jeszcze ok 4 minut i zalewamy gorącym bulionem.
Liście i łodyżki botwinki kroimy na cienkie paski. Do gotującej się zupy dorzucamy pokrojone łodygi, a po ok 2 minutach liście. Całość doprawiamy pieprzem i solą, dolewamy sok z cytryny. Wyłączamy jeśli buraki są miękkie, ale wciąż jędrne. Zupę podajemy na ciepło z łyżką jogurtu i posiekanym koperkiem. Dobrze sprawdzi się też kromka razowca posmarowana od serca masłem i oprószona dymką.
