Spotykałyśmy się z rzadka, raczej przypadkiem. Raczej w sytuacjach, o których chce się szybko zapomnieć. W miejscach, do których wcale nie chce się zaglądać, ale czasem nie za bardzo wypada odmówić. Widywałam ją zatopioną w śmietanie, udającą nieporadnie danie kuchni meksykańskiej, albo ukrytą gdzieś w sałatce z innymi koleżkami z puszki, wulgarnie skąpaną w majonezie kieleckim. Mączna, bura, bez wyrazu.
Są takie produkty, na które patrzy się sceptycznie. Powiedziałabym, że nawet z lekką pogardą. Dla mnie była to do niedawna czerwona fasola z puszki. Okazuje się jednak, że można z niej wyczarować coś absolutnie niespodziewanego- ciasto czekoladowe!
Składniki:
- 1 puszka czerwonej fasoli
- 3 jajka (najlepiej zerówki)
- 1 dojrzały banan
- 3 suszone śliwki
- 2 szt. miękkich, dużych daktyli
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 4 łyżki kakao
- pół tabliczki gorzkiej czekolady (opcjonalnie)
- łyżka oleju kokosowego do nasmarowania foremki do pieczenia
krem:
- 1 miękkie awokado
- 2 łyżki kakao
- dwie garście uprażonych orzechów laskowych
- 1 miękki, duży daktyl/ 1 łyżka syropu z agawy
Konfitura do przełożenia ciasta:
- pudełko czarnych porzeczek
- 3 łyżki cukru kokosowego (lub zwykłego)
- Można też użyć gotowej konfitury porzeczkowej, albo wiśniowej
sezonowe owoce do dekoracji
Fasolę odsączyć z zalewy i przemyć na sitku pod bieżącą wodą. Wszystkie składniki (poza czekoladą) pokroić i wrzucić do wysokiego naczynia/ kielicha blendera. Zmiksować na gładką masę. Jeśli mamy w planach dodanie czekolady, to uprzednio ją siekamy, a następnie delikatnie mieszamy z fasolową, płynną masą. Ciasto przelać do wysmarowanej olejem małej tortownicy, albo dwóch niedużych, ceramicznych naczyń. Piec przez ok 30 min. w temperaturze 180C, ale warto od czasu do czasu kontrolnie zerknąć czy coś się nie przypala.

Ciasto powinno trochę urosnąć. Sprawdzamy patyczkiem/ wykałaczką czy jest upieczone. Jeśli wyjmiemy suchy patyczek- wyłączamy piekarnik i odstawiamy ciasto do ostygnięcia. Po ostygnięciu trochę opadnie. Należy je przekroić w połowie i posmarować konfiturą.

Zachęcam do przygotowania domowej, naprawdę szybkiej konfitury. Owoce czarnej porzeczki myjemy pod bieżącą wodą, obrywamy z gałązki i wrzucamy do małego, teflonowego garnka. Posypujemy trzema łyżeczkami cukru kokosowego, albo zwykłego. Cukier kokosowy ma lekko karmelowy, można by powiedzieć- przydymiony posmak, ale zwykły cukier też się dobrze sprawdzi. Warunek jest tylko taki, żeby było go niewiele. Czarna porzeczka jest wystarczająco słodka sama w sobie, a nam zależy na tym, żeby przełamać czekoladowy smak ciasta czymś lekko cierpkim. Konfiturę smażymy do czasu, kiedy owoce zaczną się rozpadać. Początkowo pod przykryciem, a później staramy się odparować nadmiar soku. Całość powinna też lekko zgęstnieć. Cały proces zajmuje ok 10 min. Jest to mój sposób na owoce, które zalegają w lodówce i wiem, że nie zdążę ich zjeść zanim zaczną pleśnieć. Przesmażam je więc i jeszcze gorącą konfiturę przekładam do wyparzonego słoika. Zakręcam i odstawiam do ostygnięcia. Nie marnuję w ten sposób jedzenia, a taka konfitura smakuje znacznie lepiej, niż ta kupiona w sklepie. Przede wszystkim, wiemy dokładnie co w niej jest.
Jeśli brak nam cierpliwości, albo składników, to oczywiście możemy użyć gotowca. Warto jednak czytać etykiety i sięgać po te produkty, w których cukier jest na jednej z ostatnich pozycji.

Przełożone konfiturą ciasto smarujemy kremem czekoladowym. Przepis znajduje się tu: fitNutella
Całość ozdabiamy wedle uznania owocami sezonowymi i wstawiamy do schłodzenia do lodówki. I tak oto mamy warzywa przebrane za deser. 🙂
Jedna myśl na temat “Bal przebierańców”